Thy Worshiper Popiol (Introibo ad Altare Dei) 1. Prolog - między śmiercią a nocą Gdy noc ze snu się przebudzi i oko słońca zimnym ostrzem zrani, w mrok wiecznosci dusza ma odejdzie, samotności drogą krocząc wśród martwych wspomnień. 2. Popiół (Na Gruzach Domu Boga) Popiół, dym i śmierć Krew zmieszana ze śniegiem, wiatr wyjacy w zgliszczach. Ból, rozpacz i łzy bezimiennych mogił cienie, ukryte w naszych snach. Stal, płomień i krew zaległe trupem pola, zasnute dymem niebo. Strach, przemoc i skowyt Strwożone grozą serce, wiejący trwogą wiatr. Klątwa wiecznej przeszłości, przekleństwo martwego czasu, skaza wielkiej jedności, marnosć naiwnej istoty. Zwoje magicznej eklipsy, zaginionej w pomroce dziejów, ukryte w niej słowa mantry, wracają od wieków na wieki. Krew - napój wybrany przez Bogów, żelaza szczęk - ich sercom najblizsza pieśń. Ogień - płomienie sycą ich dusze, Agonii jęk - ten odgłos karmi ich jaźń. Życie i śmierć - jak dzień i noc, Nienawisć i miłość - jak ogień i woda, Prawda i Fałsz - jak Słońce i Ksieżyc. Lata i dni, wieki i ery - mijają jak obrazy w snach, umarli, uśpieni - przywałani do życia, gdy nadejdzie czas. Blądzący w ciemnościach, szukajac wciąż światła - zagubieni w otchłani czasu, oszukani, zdradzeni - powtarzamy te błędy, które znamy od wieków. 3. Sny Ojca Wieków Głos - umarły i bez echa. Dłon - słaba i zgrzybiała. Twarz - odległa i ociemniała. Sen - bez konca i bez słów. W martwych oczach słońca, szkarłatne widoki zaświatów, wymarłe przestrzenie raju. W pustkach wiecznej nocy, błądzisz wśród skomlenia ciszy. Na zawsze samotny w miejscu, gdzie przeszłość i przyszłość są jednym. Mortuus vox, morti dei, in mortuo animo, in mortuo silentio. Sen - o Sądu Dniu. Sen - o Raju bramach. Sen - o Wiecznym Życiu. Sen - o Czystej Miłości. 4. Za Kotarą Marzeń 5. Gdzie noce są dłuższe od dni Tyś kto? mglistą masz twarz, jak lód zimny wzrok. Przyzywasz mnie tam, gdzie bóg lęka się przyjśc. Zew cmentarnego księżyca, noce spedzone wśród mogił - nieliczni znają ten smak. Zimne głębiny Bałtyku, surowe pejzaze Karpat - to tam, przybędę po śmierci. Mój ciemny, mistyczny raj, gdzie noce są dłuższe od dni. otwarte ma bramy, gdy serce mam zimne jak lód. Płonace krzyże na wzgórzach, ruiny spalonych kaplic - ten widok mam ciągle we snach. Podobny jest człowiek diabłu, ilekroć czyni swą wolę - więc po co, bogu dać żyć? K-elohim - to klucz do raju bram, to droga przez krew i łzy. Rogów cień przesłania brzask, wilków zew unosi wiatr. Krwią spłynie Chrystusa tron. Szkarłatny desz nawilży ziemię, aniołów krew obmyje twarz. Krwią spłynie Chrystusa tron. Ciemności wiatr zapiera dech, śmierci głos obwieścił zmierzch. Krwią spłynie Chrystusa tron. W oczach węża utonął strach, na kruczych skrzydłach zastygnął czas. Krwią spłynie Chrystusa tron. W ciszy usłanej różami, kreator własnego smutku, panem złudzeń swych będąc, płonę każdego dnia. 6. Misterium III 7. Na Ziemi Przodków Zimny grudniowy wiat, gnacy wierzchołki drzew, pradawnych Cieni, zachował Pamięć i Cześć. Mroźny księżyca blask, odbity w ich oczach, mrozi mą duszę i krew. Ciemny mistyczny wiatr, wiatr z mrocznych wieków, porywa mą duszę, porywa mój świat. Pradawny północny kraj, z ziemią skalana krzyżami, gdzie wolnosć Twa? gdzie duma? ile sen Twój już trwa? Czerwone płomienie ognisk, na stokach góry, wybranej przez bogów, kłęby dymu wzlatują ku chwale ich wiecznym imionom. W kręgu kamiennych ołtarzy, przesiąkniętych zapachem czasu, zastygłe w kamieniach słowa, przemówią w te magiczna noc. Odległy przeciagły skowyt, szarych dzieci nocy, legendy zmroku, zapomniane od wieków odkrywa. Gdy hymny sędziwych Bogów, rozbrzmieją wśród gór, wróci wolność, wróci siła, która złamie rdzeń krzyża. 8. Tańczący Nad Brzegami Czasu 9. Wśród Cieni i Mgieł Nad skutym lodem jeziorem, wśród szumu jodeł, wspominam ten czas, gdy stałem tak setki lat temu, wśród wojów o sercach z lodu. Gdy Oni odeszli w Cień, nadeszły hufce z krzyżami na plecach, wierzyli w boga człowieka, co zginął na krzyżu, zabity przez ludzi. ... wycięli drzewa ze świętch gajów, ... spalili świątynie mych Bogów. Oddali nas piekłu, oddali demonom, Zabrali nam dusze, Zabrali marzenia. Skryliśmy się w mroku, odeszliśmy do Cienia, posępne są nasze myśli, ale nasza jest Matka Ziemia. I chociaż umierałem już setki razy, tysiace twarzy zniknęło we mgle, to widzę krew moich Braci, rozlaną w imię miłości i prawdy. Śmiech mój nie jest już szczery, dusza ma stała sie czarna, czeka na śmierć tego boga, co żywi sie krwią moich braci. ... miłością nazywają nienawiść ... prawdę nazywają kłamstwem. 10. Epilog - Samotność