Abusiveness
Krzyk Świtu
1. Krzyk Świtu
W sercu nocy lat dziejów zagubionych,
Spragnionych spojrzeniem obejmuje nieba blask,
Jak długa jest tęsknota chwil utraconych,
Tak w ciszy czekam na pierwszy brzask.
W sercu ciemności, chłód powietrze tnie,
Mroźną swą dłonią przestworza rwie:
Krzyk świtu
Długa jest noc, długie są dwie,
Jakże ja zniosę trzy?
Często miesiąc krótszy mi zdał się
Niźli ta noc tęsknoty!
2. Mogiła
Ogień spopieli me ciało,
Wiatr się podniesie z mych prochów,
By po tym, co pozostało,
Drzewa nuciły bez szlochu;
Liście przykryją miejsce, Gdzie krew zabłysła
Płomieniem;
Zbłąkany ktoś tędy jeszcze odejdzie z martwym
spojrzeniem,
Jesienny deszcz zmyje ślady
I bagna rozleje szerokie, By miesiąc patrząc się
Blady światło swe zesłał potokiem;
Gwiazdy jeszcze zapadną w posępne te rozlewiska;
I przerażone odgadną jak ciemność staje się bliska.
3. Źródło Mej Mocy
Rozchylam usta spragnione
Oddechu twego - Naturo
Bo zginąć mi przyjdzie bez niego
Wznoszę ręce do słońca
Pragnąc światłości
W grobie mym ciemnym - W samotni
Czekam nocy bezszumnej
By zasnąć spokojnie
Bo siły mi trzeba do walki
A gdy dzień staje
Jak wilk przed wędrowcem
Nie lękam się iść ku przyszłości
W tobie jest źródło mej mocy
4. W Leśnym Majestacie
Powstaje w Nią - W leśnym majestacie
Gdy świtem swoim oplata mnie
Gdy zmierzchem wdziera się miłość Jej
Gdy wiatrem uczyni mowę drzew
Gdy błyskiem koron cień przetnie weń
Jestem w Niej - W leśnym majestacie
Ona - mgieł istota - zabiera, pochłania mnie
Ona - wśród drzew - skrywa, moją tęsknotę rwie
Bogini lasu tyś matką mą
Ostoją, koisz drzew pieśnią Twą
Wśród miękkich mchów leżąc u stóp twych
Słyszę szum głosów majestatycznych
Jestem z Nią - W leśnym majestacie
Gdzie piękno Jej siły się mieni
Gdzie leśna toń, moc jej zieleni
Tam odejść chcę wierny na zawsze
Gdy zasnę...
Zasnę w Niej - W leśnym majestacie
Ona - mgieł istota - zabierze pochłonie mnie Ona - wśród drzew -
skryje, tęsknoty nie będzie
5. Krwawa Łza Horyzontu
Szukam wśród zmierzchów
(sensu i) źródła ziemi oddechów - wspomnienia
Szukam wśród dziejów pradawnych milczenia,
Ciszy tych lasów przez czas niezdobytej.
Lecz gdzie kres dni
Gdzie siła tkwi
Rozkosz cierpienia
Pełnia pragnienia
Tam światło łagodne
Krwawej łzy horyzontu
Gdzie śmierć umiera
Krzyk zmierzch rozdziera
Prastary zew
Rozlega się
Płynie w dół łagodnie
Krwawa łza horyzontu
6. Dwie Twarze Mroku
Piękno! Rozpala iskrą skrzydlatą.
Okrywa dreszczem jak białą szatą;
Tak nagi blask budzi się,
Oglądam raz dwie twarze mroku.
Na szarym nieboskłonie obłoki kłębiąc się nisko.
Przesłonią chłód gdy płonie, serce jak ziem i wnętrza
Ognisko;
A myśl spadnie daleko, do głębi zapomnienia;
(gdzie) Tęsknota zamknięta powieką czas w nieśmiertelność
zmienia
Jak wichru szum przewodni, gra rogów wołanie dzielne;
Z dźwiękiem tej melodii, powrócą myśli nieśmiertelne;
I odrodzą się cienie przy bladym świetle miesiąca,
Rozbłyśnie dawne wspomnienie, z nim zemsta jak krew gorąca.
Milknie przyszłość w świętym Borze,
Ciszę - głuszy tylko szept;
Wrzaskiem w tej grudniowej porze
Do - mej skrytej duszy biegł.
Tam z jednego pnia przeszłość woła mnie;
Imieniem wyrytym wśród gwiazd; strażniczki dwie
Potokiem swych łez wstrzymały dnie;
Na zawsze już pieśń namiętność rwie.
7. Denga
Znikają cinie skrzydeł na perłowym niebie;
Kryjąc, czekając na natury gniewy;
Gdy biczem światłości zacznie smagać sibie;
Bliznami znacząc, paląc swoje krzewy;
W tym błysku słońce staje się mrokiem;
W tym blasku do głębi - falują myśli,
(jak drzew konary zlęknione) - Samotności krokiem;
Z rozciętych krtani chmur spadają perły szare;
Rozprute ostrzem wzroku by łowić je w dłoniach;
Goryczy smakiem napełniają złotą czarę;
Ciała swe nagle, młode rozpryskując w toniach;
Szatą swą śmierć zmienia je w czerwone;
Tak giną szare krople, umierając jęczą;
Ja słucham jęków, w mych żyłach zgaszone;
Te krwawe perły zajaśnieją tęczą.
8. Lędzianin
Za horyzontem
Noc oplata lasy czarną nicią swą
Wędruje samotnie
Drzewa szepcą pieśni swoją cichą grą
Razem z nimi śpiewem
Krzyczę słowa pieśni w ciemności wieczną toń
Kto w nurt słów tych się weśni
Ten za ojczyznę wzniesie swoją broń
Prowadzi mnie nie światło
Gdy słyszę jej czysty głos
Za chwałę polskiej ziemi
Zadaję pierwszy cios
I nie walkirie będą witać mnie
Gdy z mieczem w dłoni
Pożegnam życie swe
I nie drakkar przypłynie
Na ten słowiański ląd!
9. Kontyna
Tęsknoty mej źródło nieustannie płynie,
Jej zew niespokojny słyszę jakby w dali;
Co rozniecona przed czasem ocali,
Pieśnią zostawię w prastarej Kontynie;
Z potęgą niebios, z mocą tej ziemi
Nieznany głos gna od stuleci;
Gdy zmierzchu całun purpurą okrywa
Mój wzrok. I wspomnień iskrę nieci;
Z nocą nadchodząc, z ciszą przestrzeni
Ich oddechu miesza się z lasu oddechem;
I słucham sam jak mrok porywa
Promień tych dźwięków niesiony echem.
Za blaskiem słońca i gwiazd nieznanych,
Pozostających za kresem szlaków;
Z dumnych okrzykiem w ostatni bój rusza
I szuka dawnych płomiennych znaków;
Roznosząc wici z krwi zapomnianych,
Od wieków błyskawic drogą daleką;
Wciąż nienawiścią rozpala ma duszą,
Ten święty ogień oddając wiekom.
10. Wiecznie We Mgle
Szumiące wichry co serce me, prawieczną pieśnią koicie
Przeszyjcie krzykiem swym, zadławcie i śmierć, i życie
Duszy cień przywróćcie i wiejcie z każdej strony
Usłyszcie - Ja wiecznie we mgle zatopiony
I nieście dalej poza czas, znajdźcie mój ślad w nicości
Najwyższą radość, największy ból, porwijcie mój szept miłości
W nagie krainy białych burz
Przez monolity skalistych chmur
Wznieście pałace z lodowych mórz
Ponad szczyty wyniosłych gór
Gdzie giną kształty wieki giną i śnieżne gromy budzą się
Wśród mglistych snów w stronę chwili, a zawsze żywych tchnień
Niszczące wichry, co pustkę mą, czarnym winem poicie
Płonącą krwią spełniam wasz krzyk, za Bogów i za Życie
I gdy się upoję ostatni raz, w wieczności niczym jest ten haust
Obudzę się i wstanę na przekór, odejdę w ciemność o świcie
...Gdzie mgła
Lyrics in plain text format