Arkona / Illness
Split ep
1. Arkona - Klucz do istnienia
Oczy zwierciadlem duszy mojej byly
Dzis puste i bez zadnego wyrazu
Z usta slowa wielkie dochodzily do glosu
Teraz tylko niezrozumialy belkot
Zasypiajac w strachu kazdego dnia
Budzac sie w leku przed tym, co nieznane
Zyjac do szpiku kosci bezsensownie
Wiem, ze nie ma dla mnie nadziei
Lęk przed tym co nieznane
Odbiera zdolnosc myslenia
Niewczy szanse na wyzsze istnienie
Na wiecej swiata niz moge zobaczyc
Pewnego dnia juz sie nie obudze
Struchleje cialo, wyparuje dusza
A po mnie zadnego sladu
Zadnej najmniejszej czesci zycia!
Boje sie spojrzec sobie w twarz
Rozliczyc sie z wlasnym sumieniem
Jedyne drzwi na zawsze zamkniete
A klucz do nich nie istnieje
Nadzieja umarla z ostatnim oddechem
Cialo moje zesztywniale
Ostatkiem sil walczylo o zycie
Które nigdy moim nie bylo
Nie pozwól kierowac wlasnym przeznaczeniem
Tym, którzy nie warci twojego spojrzenia
Zniszcz wlasne demony, uratuj siebie
Wznies sie ponad szara rzeczywistosc
Zaboli bardziej niz kiedykolwiek
Przekroczysz wszystkie mozliwe granice
Lecz ocalisz przed zapomnieniem
Resztki swego czlowieczenstwa
2. Illness - Zaraza
Z bezkresnej ciemnosci
Z krzyku nienawisci
Z zakazonych igiel
By zaprzeczyc zyciu
(By) zniszczyc
Spalic
Nieustannie dreczyc
Przyniesc
Lek
Zrujnowac (Twój) umysl
Tak bys zabil sie
Przez najgorsze wizje
Do najciezszych dolów
Wsród tysiecy glosów
W swej samotnej celi
Gdzie nadzieja kona
I gdzie chlód mrozi krew
Bez poczatku i bez konca
W szponach schizofrenii
Na zgliszczach (twej)
egzystencji
Zaraza plawi sie
Stworzona by pogardzac
Niosaca ból i smierc
Bedaca twym koszmarem
Tym co nie konczy sie
Czyms tak przerazajacym
Bys nie obudzil sie
Zjawy
Cienie
Bez oczu
Martwa
Aura
O zmroku
Chore
Szepty
I wrzaski
Nigdy
Nie wyjdziesz z tej matni
Lyrics in plain text format